poniedziałek, 28 grudnia 2015

Akademia Kulinarna Whirlpool - Prosecco w wersji świątecznej.



Wielkimi krokami zbliża się koniec bieżącego roku. Większość z nas, będzie zapewne obchodzić hucznie ten jakże szczególny dzień. Mam jednak nadzieję, że donośne świętowanie wynikać będzie nie tylko z ilości odpalanych fajerwerków, lecz odgłosów otwieranych butelek skrywających w środku wina musujące bądź szampana :). Na temat różnicy pomiędzy jednym, a drugim pisałam już w zeszłym roku. Dociekliwych odsyłam zatem do powstałego wówczas tekstu. W tym wpisie chciałabym jednakże opisać degustację, w której niedawno miałam okazję wziąć udział. Było to "Prosecco w wersji świątecznej", a poznawałam je na zaproszenie Akademii Kulinarnej Whirlpool. Prowadzącym warsztaty był - doprawdy, znakomity w tej roli - Marco Ghia. Miłośnikom gotowania  nie trzeba go zapewne przedstawiać. Nadmienię tylko, iż za każdym zrazem, gdy poznaję obcokrajowców mieszkających w Polsce, posiadających pasje oraz umiejętności, którymi - na dodatek - potrafią się w przystępny sposób podzielić, jestem zachwycona. A jeszcze, jeśli jest to zamiłowanie do win, Włoch oraz dobrego jedzenia.... jestem w siódmym niebie.


W przedmiotowych warsztatach wzięła udział kameralna liczba osób. Było to spowodowane zapewne terminem ich przeprowadzenia. Przypadał on, dosłownie, na kilka dni przez Świętami Bożego Narodzenia. Dzięki temu, uczestnicy warsztatów stali się nie tylko biernymi słuchaczami, lecz również czynnymi uczestnikami konwersacji na temat win, Włoch, jedzenia oraz zbliżających się Świąt. Historia Prosecco została nam przedstawiona w sposób kompleksowy - poczynając od samej koncepcji jego stworzenia, aż po chwilę gdy znajduje się ono w kieliszku. Była to jednakże nie tylko lekcja, lecz przede wszystkim luźna wymiana myśli.



Niemniej jednak, szczególnie w przypadku degustatora, trudno byłoby wyłącznie mówić o Prosecco, nie mając okazji jego skosztowania. W trakcie spotkania, w kieliszkach, pojawiło się 7 różnych rodzajów tego wina. Były to m.in.:
  • Le Manzane BRUT
  • Malibran Sottoriva sur lie
  • Malibran Gorio Extra dry
  • Pionio Le Rive
  • Le Manzane Extra Dry Millesimato
  • Malibran Millesimato

Na samym wstępie warto zaakcentować, iż słodycz w przypadku Prosecco uzależniona jest, w uproszczeniu, od oznaczenia typu Brut bądź Dry.
Chcąc ustawić je w kolejności, poczynając od tych najbardziej wytrawnych do tych najbardziej słodkich na pierwszym miejscu umieścilibyśmy Brut. Później zaś, kolejno: Extra Dry, Dry i Demi-Sec. Wbrew intuicji, Prosecco “Extra Dry” zawiera więc więcej cukru niż “Brut”. Technicznie zobrazować to można w następujący sposób:

Rodzaj
Zawartość cukru
(w przeliczeniu: gramów na litr)
Brut Nature
0–3
Extra Brut
0–6
Brut
0–12
Extra Dry, Extra Sec, Extra seco
12–17
Dry, Sec, Seco
17–32
Demi-Sec, Semi-seco
32–50
Doux, Sweet, Dulce
50+


Moim faworytem stało się, pierwsze wino zaserwowane w czasie spotkania czyli Malibran Sottoriva Sur Lie. Prosecco o bardzo atrakcyjnej prezencji i ciekawym bukiecie. Charakteryzuje się ono delikatnym, słomkowo-żółtym kolorem.  Jest przy tym delikatnie mętne. Bąbelki dość delikatne, wręcz eleganckie. W nosie dominowały zaś aromaty dojrzałych owoców i drożdży. Bardzo ciekawe doznania smakowe! Tego Prosecco nie da się porównać do żadnego z dotąd mi znanych.




Malibran Millesimato to wino gdzie słodycz, jak dla mnie, była dość mocno wyczuwalna. Szczególnie w porównaniu z pozostałymi etykietami. Wino całkiem niezłe, posiadające bardzo przyjemny aromat, gdzie na pierwszym planie wyczuwalne były nuty kwiatowe oraz owocowe, w szczególności zaś brzoskwinie oraz zielone jabłka.
Bardzo przyjemne było dla mnie również Le Manzane Brut. Bardzo dobry  bilans kwasowości i słodyczy. Owocowe i orzeźwiające. 
Do win zaserwowano nam znakomite przystawki, wśród których znalazł się, m.in. pasztet mięsno-rybny, tatar wołowy, mozarella di bufala w akompaniamencie pomarańczy, włoskie szynki oraz panna cotta z sosem malinowym na deser. Pasztet - genialny. Będę musiała zgłosić się o przepis, choć z pewnością nie dorównam Mistrzowi :)



Degustowałam na zaproszenie Akademii Kulinarnej Whirlpool.

środa, 23 grudnia 2015

Blogerskie sniadanie - IV Świąteczny Kiermasz Winicjatywy


Jutro Wigilia, spieszę więc z relacją z mojego uczestnictwa w IV Świątecznym Kiermaszu Winicjatywy w ramach którego otrzymałam zaproszenie do wzięcia udziału w "Blogerskim Śniadaniu".  Poprowadzone ono zostało przez Redaktora Naczelnego portalu - Wojciecha Bońkowskiego. Jak zwykle, na miejsce przybyłam kilkanaście minut wcześniej, by z bliska przyjrzeć się przygotowaniom oraz poznać kiermasz "od kuchni". Już przy samym wejściu stwierdziłam, że głównym wątkiem tematycznym, prócz win i jedzenia będzie literatura. Ale nie byle jaka, lecz o tematyce winiarsko - kulinarnej. Promowano dwie pozycje, które wyszły spod pióra samego Bońkowskiego tj. „50 win do 50 złotych” oraz „Chopin Gourmet”, a także „Winne Strony” od Marka Kondrata. W szczególnym zainteresowaniu  uczestników śniadania znalazła się książka zatytułowana „Suwała, Baron i inni - przepisy i opowieści”, ponieważ to właśnie niektóre z potraw zamieszczonych w tej właśnie książce przygotowane zostały przez ich autorów dla nas - uczestników świątecznego śniadania.


Do śledzia w oleju lnianym, podany w maślanej bułce z creme fraiche i ziemniakiem, zestawiony został z dwiema etykietami:  J. Charpantier Champagne Brut Tradition (ok. 89 zł) oraz Cheateau La Calisse Rose Patricia Ortelli 2014 (ok. 63 zł). Szampan wprost idealnie komponował się z tą przystawką. Okazało się, że pod śledzika nie tylko wódka pasuje. W trakzie rozmowy uraczeni zostaliśmy komentarzem W. Bońkowskiego, który stwierdził, iż w czasach kiedy po raz pierwszy napisał o takim zestawieniu został podsumowany słowami "Jak się Bońkowskiemu kończy wódka w lodówce, to śledzia szampanem popija" ;) Jak się okazuje, bardzo dobrze dobranym. Za winem różowym nie przepadam i przy każdej okazji, kiedy mam z nim do czynienia, to podkreślam. Tutaj jednak muszę przyznać, iż zaskoczył mnie bardzo delikatny, początkowo pozbawiony wyrazu smak wina. Żadnych aromatów landrynek i perfum nie uświadczyłam. Przyznaję zatem, iż całkiem przyjemnie komponowało się z jedzeniem, co skwitowane zostało słowami "charakterny śledź i delikatne wino - duet idealny".


Zakwas z buraków podany w kieliszkach do wina okazał się prawdziwym wyzwaniem przy doborze odpowiedniego wina. Bo jak tu podać płyn do płynu? Okazuje się jednak, że kwas należy równoważyć kwasem więc w tym wypadku zarówno Matua Marlbough Sauvignon Blanc (59 zł), jak i Tenuta Pederzana Lambrusco Grasparossa di Castelvetro Gibe 2014 (49 zł) świetnie się sprawdziły. Włoskie Lambrusco było dla mnie nieco zbyt słodkie, lecz lekko kwaskowaty Sauvignon Blanc urzekł mnie całkowicie w tym zestawie.


Kolejną przystawką było polskie kimchi autorstwa Aleksandra Barona. Całkiem ciekawe danie, choć nieco inne niż to które znam z chińskich restauracji. Kolejna zagłostka dla Bońkowskiego, który w tym wypadku zaproponował nam lekko naftowe w zapachu i bardzo delikatne w smaku Korenika & Moskon Sulne 2007 (111 zł) oraz Sigalas Santorini Assyrtiko 2014 (85 zł), które odznaczało się mineralnością i delikatną słodyczą. 

Wolno pieczona łopatka jagnięca została przeze mnie skonsumowana w towarzystwie Thunevin-Calvet Cotes du Roussillon L'amourette 2009 (67 zł) oraz d’Arenberg Hermit Crab Viognier Marsanne 2013 (54 zł). Przy pierwszym winie wyczuwalne były delikatne aromaty truskawek i malin. Druga obfitowała w aromaty imbiru i ananasów. 

Na deser zaserwowano nam sticky toffee pudding od Pawła Suwały. Do słodkiego deseru standardowo słodkie wina - Niepoort Moscatel Docil 2013 (65 zł) oraz G.D. Vajra Moscato d’Asti 2014, (59 zł). Win sama nie oceniam, lecz mój towarzysz stwierdził iż przypadła mu do gustu pozycja nr 2 ponieważ odznaczała się przyjemnymi nutami kwiatowymi i owocowymi.

Po Śniadaniu udałam się na kiermasz, gdzie miałam okazję spróbować kilkanaście etykiet i zaopatrzyłam się w kilka butelek na święta.




Degustowałam na zaproszenie Winicjatywy

wtorek, 8 grudnia 2015

Wedel - mikołajkowe warsztaty z Maestro Czekolady.





Swego rodzaju tradycją stają się już moje wizyty w fabryce E.Wedel, które mam okazję odbywać w ramach Mikołajek oraz Świąt Bożego Narodzenia. Udział w warsztatach, wspólnie z blogerami oraz "Wedlową ekipą", sprawia, że na jeden dzień (a ścisłej na jedno popołudnie) znów staje się dzieckiem umorusanym po łokcie - dosłownie - w mlecznej czekoladzie. Czy można chcieć czegoś więcej? Szczególnie gdy za oknem panuje nieprzyjemna aura i jest zimno i szaro? Chyba nie...? :)

Swoistym novum było miejsce przeprowadzenia tegorocznych warsztatów. Zazwyczaj odbywały się one, w mieszczącej się przy ul. Zamoyskiego Fabryce E.Wedel, jednak tym razem ugościła nas Akedemia Whirlpool, która zlokalizowana jest w Soho Factory (ul. Mińska) - miejscu, które z pewnością określić już można jako kultowe i które z pewnością wpisało się już w plan stolicy.
Warsztaty rozpoczęły się od spotkania z przedstawicielami firmy E.Wedel. Maestro Czekolady Janusz Profus, wraz z Małżonką i pomocnikami, wyjawili nam, iż w czasie warsztatów przygotowywać będziemy konstrukcję, która w całości wykonana zostanie z czekolady. Do jej udekorowania otrzymaliśmy produkty firmy Wedel - mogliśmy przygotować zatem dach naszej "chatki" z kultowych "Sezamków", murek z kostek "Ptasiego Mleczka" oraz "Mieszkanki Wedlowskiej", a pozostałe elementy dekoracyjne ze słodkich migdałów i czekolad. Czułam się niczym bohaterowie powieści o Willy Wonka.





W czasie spotkania przygotowywaliśmy również czekoladowe choinki, stanowiące jeden z kluczowych elementów dekoracyjnych. Okazało się, że pomysł na ich przygotowanie jest niezwykle prosty! Wystarczy nasze ulubione bakalie i orzechy (w moim przypadku orzechy i rodzynki, ale świetnie sprawdzą się również pestki dyni bądź słonecznika)połączyć za pomocą gorącej czekolady, a następnie otrzymaną masę rozsmarowywać na pergaminie. Powinniśmy, w ten sposób, przygotować sobie koła, pamiętając przy tym by za każdym razem miały one coraz mniejszą średnicę. Następnie - elementy przygotowane w ten sposób - umieścić należy na kilka minut w lodówce. Gotowe części choinki połączyć trzeba później ze sobą za pomocą ciepłej czekolady, która stanowić tu będzie doskonałe spoiwo. I już - w ten prosty sposób otrzymamy słodkie drzewka :) Patent niezwykle prosty, więc jeśli mamy w rodzinie małe dzieci to możemy taki sposób wykorzystać na wspólną zabawę w kuchni.

W ramach warsztatów otrzymałam również bardzo ciekawy przepis na:


Czekoladowy mus na dwie nuty
składniki:
  • 3 żółtka
  • 1 jajko
  • 3 łyżki stołowe cukru
  • 200 g ubitej śmietanki (30 - 36% tłuszczu)
  • pralinki E.Wedel
  • Torcik Wedlowski
  • 200 g gorzkiej czekolady lub 300 g czekolady mlecznej (lub karmelowej, białej) 
Żółtka z jajkiem i cukrem połączyć w misce na jednolitą masę. Ubijać rózgą, ogrzewając w kąpieli wodnej do temp. 80oC. Ubitą masę należy ostudzić i podzielić na 2 części. Następnie dodać do jednej porcji rozpuszczoną gorzką czekoladę, a do drugiej czekoladę mleczną. Wymieszać. Później, masy delikatnie wymieszać z ubitą śmietanką. Tak przygotowanymi musami napełnić pucharki. Wpierw nałożyć warstwę z ciemnej czekolady, później z jaśniejszej. Pozostawić na min. 2 godz. w lodówce. Całość udekorować kawałkami Torcika Wedlowskiego.





Opuszczając warsztaty dosłownie pachniałam czekoladą, co nie umknęło uwadze moich domowników. Mój domek może za piękny nie wyszedł, moje zdolności manualne wymagają jeszcze delikatnej poprawy, ale nareszcie powiedzieć mogę, że własnymi rękami zbudowałam swój pierwszy dom :) Co prawda z czekolady, ale zawsze ;)
A co nowego w Wedlu? Firma niebawem na rynek wprowadzi nowość - czekoladowe trufle. Próbowałam i potwierdzam - smakują wyśmienicie.



Udział w warsztatach wzięłam na zaproszenie E.Wedel

niedziela, 29 listopada 2015

Freixenet Cava Reserva Brut Nature 2010 - Lidl

Nazwa: Freixenet Cava Reserva Brut Nature 2010
Miejsce pochodzenia: Hiszpania
Rodzaj: białe, wytrawne
Szczep: Macabeo 40%, Parellada 30%, Xarel.lo 30%
Rok produkcji: 2010
Zawartość alkoholu: 12 %
Cena: 29,99 zł
Miejsce zakupu: Lidl
Ocena końcowa: 5/6

Kilka tygodni temu wróciłam z Hiszpanii. Niestety, szara polska rzeczywistość sprawiła, że szybko zaczęłam odczuwać skutki zmiany klimatu. Ratuję się więc jak mogę, by na nowo przenieść się w tamto miejsce - już nie ciałem, lecz mentalnie. Zajadam się więc hiszpańskim chorizo oraz popijam je cavą.... no właśnie... należy pamiętać, że jedna cava drugiej nie równa. Wciąż szukam tej, która w pełni zaspokoi moje oczekiwania i ponownie pozwoli poczuć mi się jak na Półwyspie Iberyjskim.

Kiedy dowiedziałam się, że Lidl w związku ze zbliżającymi się Świętami oraz Sylwestrem wprowadza do swojej oferty kilka nowych win musujących wiedziałam, ze muszę spróbować przynajmniej kilka spośród nieznanych mi wcześniej etykiet. Tym bardziej, że w ofercie tej pojawić się mają nie tylko bąbelki z Szampanii, lecz również m.in. z Katalonii.
 
Freixenet Cava Reserva Brut Nature 2010 odznacza się przyjemną barwą. Określiłabym ją jako delikatnie słomkową z nieznacznymi złotymi refleksami. Bąbelki dość długo utrzymują się w kieliszku.
 A co jeśli nie pojawiają się? - należy za pomocą noża porysować przez chwilę ścianki kieliszka od wewnątrz. Patent ten zaprezentował mi jeden z winiarzy w Hiszpanii. Nie wiem w czym tkwi sekret, ale działa.  :)
Wracając jednak do omawianego wina - w ustach dominują nuty jabłek i aromatów kwiatowych. Smak jest pełny i harmonijny.  Dobra kwasowość i budowa.  Wino to ma dużo świeżości i energii. Poza tym, należy zauważyć iż w tym wypadku mamy do czynienia ze świetną ceną wobec jakości, dlatego polecam to wino wszystkim miłośnikom bąbelków, którzy poszukują tańszych zamienników drogich szampanów :)
Polecam.

wtorek, 17 listopada 2015

Jesienno-zimowa oferta Lidla. Viva la France!



W ubiegły poniedziałek (tj. 16 listopada)  przedstawiciele Lidl Polska, zaprosili mnie do zapoznania się ze swoją najnowszą ofertą win. Choć obecnie w sieci sklepów króluje "tydzień amerykański", to powinniśmy przygotować się, iż niebawem, po raz kolejny, prym wieść będzie La France. Wina z najnowszej oferty określone zostały jako takie, które "idealne pasować będą do spotkań w czasie jesiennych i zimowych wieczorów". Brzmi zachęcająco, choć przyznać muszę, że z uporczywą niecierpliwością czekam, aż zaproponowane zostaną nam w końcu wysokojakościowe wina pochodzące również z innych krajów. Przecież Włochy, Hiszpania czy Portugalia aż proszą się o uhonorowanie i większą uwagę! Wiem, wiem... powiecie mi, że Francja najlepiej się sprzedaje i właśnie tego szuka w Lidlu przeciętny Kowalski. Ja jednak uporczywie twierdzić będę, że jeśli Kowalski nie będzie mieć większej szansy do spróbowania win pochodzących również z innych zakątków świata (choć w tym wypadku ograniczymy się pewnie tylko do Europy), to jego eno-edukacja nie będzie miała szansy na rozwój i ukształtowanie

....i w tym miejscu kończę mój subiektywny wywód i powracam do tematu głównego....

Po raz kolejny ugościła nas restauracja La Maison, mieszcząca się przy ul. Chłodnej 15 w Warszawie. Z najnowszej oferty zaprezentowanych zostało 16 etykiet, w tym 7 białych, 1 różowa oraz 8 czerwonych. Jakie są moje odczucia? Cóż... na samym początku uważam, iż muszę przypomnieć to co powtarzam wszystkim znajomym-laikom niczym mantrę - "Francja" jest stosunkowo trudna do picia. Niejednokrotnie już o tym wspominałam również na tym blogu. Nie łatwo jest trafić na naprawdę dobre francuskie wino w stosunkowo przyjaznej zwykłemu konsumentowi cenie. Znacznie bardziej prawdopodobne, iż jeśli nie znamy danej etykiety i sięgniemy po "coś na chybi traf" to wina w dobrym stosunku jakości do ceny powinniśmy szukać wśród tych, które wyprodukowane zostały w winiarniach znajdujących się gdzieś w tzw. Nowym Świecie lub na Półwyspie Apenińskim.  Ucieszyło mnie zatem, że w czasie degustacji miałam okazję spróbować wina, które kolokwialnie określiłabym jako naprawdę dobre. Ba! Niektóre naprawdę bardzo mi zasmakowały i już w tym momencie jestem w stanie stwierdzić, iż będę chciała sięgnąć po nie w czasie zbliżających się Świat (lub jesienno zimowych spotkań z przyjaciółmi).
 
Nim jednak przejdę do noty degustacyjnej chciałabym nadmienić, iż w grudniu Lidl wprowadzi do swoich sklepów kilka win musujących. Jedna z butelek już na mnie czeka - jej recenzja pojawi się tu w najbliższym czasie. Wracając jednak do oferty win francuskich to szczególnie dobrze ocenić mogę:







  • VIOGNIER, VALLIS QUEYRAS 2014 INDICATION VAUCLUSE PROTEGEE (19,99 zł)
Mój faworyt wśród "białej Francji". Mimo, iż jest to wino wytrawne, to jednak w ustach poczujemy lekką słodycz pochodzącą z owoców. Jego zaletą jest niska kwasowość oraz delikatność. To wino bez wątpienia sprawdzi się jako aperitif w czasie spotkań w gronie osób, które nie przepadają za winami ciężkimi i oleistymi.
  • L'OR MARINE 2014 INDICATION COTES DE GASCOGNE PROTEGEE (19,99 zł)
Lekkie, świeże oraz mineralne. Duży plus przyznaję mu za wyraźny posmak owoców cytrusowych, który w tym wypadku w porównaniu np. z CHABLIS 1-ER CRU, DOMAINE MICHAUT 2014 APELLATION CHABIS 1ER CRU CONTROLEE nie odznaczał się intensywną kwasowością. Bardzo dobre do picia solo jak i do lekkiego posiłku. Szkoda, że zaczyna się okres jesienno-zimowy bo to wino wręcz idealnie wpasowałoby się w konwencje letnich spotkań na świeżym powietrzu.

  • CHATEAUNEUF-DU-PAPE, CUVEE DES FELIBRES, ABEILLE-FABRE 2011 APELLATION CHEATEAUNEUF-DU-PAPE CONTROLEE (89,90 zł)
Nie piszę tego często, ale to wino po prostu mnie urzekło! Krągłe owoce, wyczuwalne taniny i lekki posmak beczki. Po tą etykietę bez wątpienia wybiorę się do Lidla kiedy tylko pojawi się na półkach sklepowych. Cena stosunkowo wysoka, jednak to wino jest jej warte. Może nie będę sięgać po nie przy okazji codziennej konsumpcji, jednak w okresie świątecznym sprawdzi się wręcz idealnie.

  • MELBEC "LES TERRASSES" , COMTES DE LORGERIL 2014 INDICATIOS PAYS D'OC PROTEGEE (19,99 zł)
Kolejne wino o którym mogę pisać niemal w samych superlatywach. Ma to co lubię najbardziej - wyczuwalne czerwone owoce, taniny oraz dobrą strukturę. Do tego, ciesząca oko intensywna rubinowa barwa. Nie dość, że "bello" to jeszcze "buono". Polecam!

Niestety, nie wszystkie wina z najnowszej oferty mogę polecić. Nie przepadam za winami różowymi, jednak moja ostatnia wizyta w jednej z hiszpańskich winiarni ośmieliła mnie trochę do spróbowania CABERNET D'ANJOU DOMAINE DES IRIS 2014 APPELLATION. Tfu! Tfu! To wino kompletnie nie udało się producentowi! Dominuje w nim landrynkowata słodycz. I tylko to tak naprawdę się w nim wyczuwa. Takim winom mówię stanowcze "nie".  Może jednak znajdzie swoich amatorów. Kto wie?

Na szczęście, jest to jednak chyba jedyna porażka najnowszej oferty. Pozostałe - nieopisane w tym poście etykiety - określić mogę jako całkiem przyjemne i z pewnością godne spróbowania. Na pewno będą ku temu okazje, bo zima zbliża się coraz większymi krokami, a zgodnie z zapowiedzią Lidla - ich najnowsze wina doskonale wpiszą się w konwencje przyjemnych wieczornych spotkań :)

Degustowałam na zaproszenie Lidl Polska.

poniedziałek, 16 listopada 2015

Wizyta w winnicy Codorníu (Barcelona, Hiszpania)



Jako, iż jest to blog traktujący o winach i podróżach nie mogłabym nie wspomnieć o moim ostatnim wyjeździe do Hiszpanii, konkretnie zaś do Barcelony. Prócz oglądania wspaniałych budowli i zabytków, których miasto to ma do zaoferowania aż nadto, nie mogłam nie skorzystać z niepowtarzalnej okazji odwiedzenia pobliskiego miasteczka - Sant Sadurní d'Anoia
Zapewne niemal każdy entuzjasta winiarski zdaje sobie sprawę, iż w Katalonii znajduje się wiele regionów, których przemysł bazuje właśnie na produkcji wina. W jednym z nich - w comarca Alt Penedès położone jest właśnie wyżej wspomniane urokliwe miasteczko do jakich należy niewątpliwie Sant Sadurní d'Anoia. Znajduje się ono zaledwie 40 km od Barcelony. Co najważniejsze jego przemysł opiera się głównie na produkcji wina oraz czekolady. Hmm....brzmi iście bajkowo... :)

Wracając jednak do najważniejszego - w mieście tym znajdują się w winnice w których wytwarza się wyłącznie jeden rodzaj wina tj.  musującą Cavę. Sant Sadurní d'Anoia określane jest wręcz światową stolicą tego trunku.

Zagłębiając się  w nazewnictwo to warto wspomnieć, iż nazwa "cava" pochodzi od katalońskiego słowa oznaczającego piwnicę wykorzystywaną do przechowywania wina. Użycie tego terminu nie jest zastrzeżone dla konkretnego regionu, jednak Cava  produkowana jest niemal wyłącznie na terenie Katalonii.

Korzystając z transportu publicznego (z Barcelony w stronę winnicy odjeżdżają 3 różne autobusy - koszt przejazdu to 4 euro), wraz z moimi koleżankami udałam się do Codorníu, by na własne oczy zobaczyć najstarszą i drugą co do wielkości na świecie winiarnię zajmującą się produkcją kluczowego hiszpańskiego wina musującego. Jej właściciele deklarują wręcz, iż to właśnie tamtejsi winiarze, bazując na tradycyjnej metodzie szampańskiej, w 1872 roku wyprodukowali  Cavę jako pierwsi w kraju (i na świecie). Historia samej winnicy sięga natomiast 1551 roku, co czyni ją najstarszą firmą rodzinną na terytorium Hiszpanii.


Co do samej Cavy to do jej produkcji wykorzystuje się tu trzy szczepy regionalne (macabéo, xarel·lo, parellada) oraz dwa szczepy międzynarodowe (chardonnay oraz pinot noir). W ramach biletu wstępu do winnicy z przewodnikiem (koszt zwiedzania + degustacja = 9 euro) miałam okazję spróbować dwie etykiety, które produkowane są głównie na eksport, ponieważ doskonale wpasowują się  w gusta międzynarodowych konsumentów tj. nieco słodszą w smaku Cuvee Barcelona 1872 Rose oraz Gran Codorníu Gran Reserva Chardonnay. Niestety nie zostałam wówczas poczęstowana żadnym winem bazującym na szczepach miejscowych :(
(zostało to jednak przeze mnie nadrobione nieco później, w czasie wizyty w znajdującym się na terenie winnicy winebarze).

W czasie małej wycieczki po składzie win dowiedziałam się, iż rodowici Katalończycy sięgają tradycyjnie  po wino musujące produkowane z miejscowych winogron. Wybierają również warianty znacznie bardziej cierpkie i wytrawne w smaku, niż te które produkowane są na pozostałe regiony Hiszpanii oraz z myślą o eksporcie. W czasie mojej wizyty miałam okazję spróbować dwóch innych wariantów Cavy produkowanych w Codorniu. Były to: Codorníu Clásico oraz Codorníu Ecology. (cena za kieliszek w winebarze to ok 2-3 euro). Oba warianty gorąco polecam wszystkim fanom tego hiszpańskiego wina musującego. Szczególnie jeśli preferują bardziej wytrawne bąbelki :)




Tym którym nie po drodze jest obecnie wizyta w Katalonii pocieszam, ponieważ wina pochodzące z tej winnicy zakupić można również w Polsce. 

sobota, 31 października 2015

Taste Italy - z winami dookoła Włoch


W zeszłym tygodniu (22 października) w warszawskim Hotelu La Regina odbyła się degustacja zatytułowana Taste Italy - z winami dookoła Włoch. Pojawili się na niej producenci poszukujący importerów, restauracji oraz mediów chcących nawiązać z nimi współpracę.
Regiony które zostały zaprezentowane w czasie wyżej wymienionej wystawy to: Apulia, Toskania, Piemont, Emilia-Romania, Veneto, Marche, Umbria, Sycylia oraz Abruzja. Niemal cała Italia w jednym miejscu! Dla mnie ta degustacja była wręcz wydarzeniem idealnym i oczywiście nie mogło mnie tam zabraknąć. Trudno byłoby mi wybrać swojego faworyta - wszystkie etykiety, które miałam okazję spróbować, oceniam jako dobre oraz bardzo dobre.

Kilka winnic urzekło mnie jednak i to właśnie nim chciałabym poświęcić ten wpis:

CORVEZZO

Powyższa winnica znajduje się w malowniczej miejscowości Cessalto, w regionie Veneto (pol. Wenecja Euganejska). Jej centralne położenie sprawia, iż określana jest ona jako miejsce wręcz idealne dla osób, która chciałyby potraktować ją jako miejsce wypadowe w celu zwiedzania okolicy pod kątem okolicznych zabytków oraz miejscowości.
Wina w niej produkowane są w większości organiczne, a przy ich produkcji wykorzystywane są wyłącznie tradycyjne metody. W czasie degustacji zaprezentowane zostały cztery etykiety:
  • Organic Prosecco Extra Dry DOC Treviso Terre Di Marca Vintage 2014
  • Prosecco DOC Treviso Extra Dry Nv
  • Pinot Grigio IGT Delle Venezie Vintage 2014
  • Sauvignon Vintage 2014 

Bardzo dobrze oceniam oba Prosecco. Są niezwykle rześkie i orzeźwiające. Dodatkowo, ich delikatny, lekko owocowy posmak sprawia, iż chce się do nich wielokrotnie powracać. Właśnie takie powinno być wino produkowane z tego szczepu. Do tego warto wspomnieć, iż bąbelki dość długo utrzymują się w kieliszku. Dlaczego warto po nie sięgnąć?...  po prostu jest pyszne!

W przypadku Sauvignon i Pinot Grigio warto wspomnieć, iż nie są to typowe wina, które kojarzą nam się z winami pochodzącymi z tych szczepów. Wyjątkowe położenie winnicy oraz metoda produkcji sprawia, iż wina te nabierają ciekawego smaku. Z pewnością - kiedy pojawią się na szerszą skalę w polskich sklepach warto po nie sięgnąć i po prostu spróbować. Polecam!




VILLA BUCHER & WIEGNER WINE

W tym miejscu zaprezentowane zostały wina pochodzące z Umbrii (Villa Bucher) oraz z Sycylii (Wiegner Wine). Tak, rozpiętość geograficzna bardzo duża, ale reprezentant tylko jeden :)
Choć czytelnicy tego bloga wiedzą, że jestem miłośniczką win pochodzących z Sycylii, tym razem uwagę zwróciłam na etykiety pochodzące z regionu słabo rozpoznawalnego w Polsce tj. Umbrii. Moim faworytem okazał się:
  • Terre Dei Castelli - Rosso Umbria IGP 2013

Dominują w nim orzechy migdałowe i czerwone owoce. Bardzo aromatyczne, nieco ciężkie z wyraźnymi taninami. Finisz długi oraz lekko pikantny. Potężne i eleganckie wino o dużym potencjale starzenia.


FOSSO CORNO VINI

Dzięki degustacji win z tej winnicy miałam okazję zapoznać się z Abruzją. Ten leżący w centralnej części Półwyspu Apenińskiego region graniczy z Marche, Moliese oraz Lacjum. Abruzja to region rolniczo-przemysłowy.

Winnica umiejscowiona jest w  dolinie Roseto degli Abruzzi w prowincji Teramo. Bardzo spodobały mi się ich etykiety - nawiązujące do zwierząt występujących w okolicznym parku krajobrazowym. Uważam, iż na szczególną uwagę zasługuje:
  • Mayro Montepulciano d'Abruzzo DOC 2013 
W zapachu wyczuwalne są śliwki oraz wiśnie. Wino to charakteryzuje się dobrą strukturą oraz tanicznością. W smaku wyczuwalne są przede wszystkim korzenne przyprawy oraz czerwone owoce. Polecam!


 

Serdecznie podziękowania dla Taste ITaly Gawęda, Trzaskalska Sp.j. za możliwość wzięcia udziału w degustacji. Do zobaczenia w przyszłości! 

poniedziałek, 12 października 2015

Wine Expo Poland & Grand Prix Magazynu Wino

Jesteś miłośnikiem wina, ale do tej pory nie miałeś okazji uczestniczyć w profesjonalnej degustacji ze względu na ograniczenie "tylko dla branży"? Chcesz wziąć udział w profesjonalnych seminariach, by poszerzyć swoją wiedzę na temat tego trunku? Masz zatem doskonałą okazję, by nadrobić zaległości :) !

  • Wine Expo Poland, 16 - 17 października 2015 r.
Targi Wine Expo Poland oraz Warsaw Oil Festival to międzynarodowe przedsięwzięcie, które w tym roku po raz pierwszy zostanie zorganizowane na terenie m.st. Warszawy! W ciągu dwóch dni w jednym miejscu (EXPO XXI) zgromadzą się producenci i dystrybutorzy wina z całego świata. Podczas dwóch dni poświęconych winu, wystawcy będą mieli okazję poznania nowych klientów, zaś potencjalni klienci zyskają niepowtarzalną okazję spróbowania wielu nowych gatunków wina. Celem organizatorom targów Wine Expo Poland i Warsaw Oil Festival jest stworzenie przestrzeni do nawiązania i wymiany kontaktów między głównymi aktorami grającymi na tym samym rynku. Drugim powodem, ale nie mniej ważnym, jest pokazanie klientom, że wybierając wino – mają ogromny wybór.

Szczegóły znaleźć można tu: http://www.wineexpopoland.pl/

 
  • Grand Prix Magazynu Wino, 7 listopada 2015 r. 
Jubileuszowe, bo już dziesiąte z kolei, rozdanie nagród Grand Prix Magazynu Wino. Uczestniczyłam w kilku i wiem, że jest to jedno z najważniejszych wydarzeń na winiarskiej mapie Polski. Zachęcam zatem do partycypacji wszystkich, którzy chcą poznać nagrodzone w tym roku wina! W czasie degustacji spróbować będzie można m.in. win medalistów. Ponadto, pojawią się również wyśmienite wina z Kalifornii, Polski, Francji, Włoch, Hiszpanii, Portugalii, Grecji, Czech, Austrii, Węgier, Nowej Zelandii, RPA i Niemiec.

Szczegóły znaleźć można tu: http://grandprix2015.magazynwino.pl/

niedziela, 4 października 2015

Budapeszt. Gdzie warto się wybrać, co zjeść, co wypić ? - poradnik


Budapeszt należy do jednych z moich ulubionych miast Europejskich. Jego mieszkańcy mogą nazywać siebie prawdziwym szczęściarzami - jest bowiem jedyną europejską stolicą, będącą jednocześnie ogromnym uzdrowiskiem termalnym, posiadającym oficjalny status ośrodka leczniczego (został on nadany przez Międzynarodowy Kongres Uzdrowisk w 1934 r.). Znajdziemy tu zatem baseny z wodami leczniczymi (otwarte sezonowo) oraz kąpieliska ze źródłami termalnymi (otwarte cały rok). 
Do moich ulubionych, bez wątpienia, należą Kąpieliska Termalne Szechenyi (są one położone w centrum Parku Miejskiego). Składa się na nie 15 krytych basenów oraz 3 duże baseny zewnętrzne (moim ulubionym jest ten w którym znajdują się stanowiska umożliwiające kuracjuszom grę w szachy:)). Woda, która zasila baseny, jest bogata w składniki mineralne: sód, magnez, fluor i wapń. Kąpiele tu są polecane przede wszystkim osobom mającym problemy ze stawami oraz po operacjach. Dodatkowo  dla kuracjuszy dostępnych jest 10 różnych saun. Znajdują się tu również małe, indywidualne wanny, w których można zażyć leczniczych kąpieli. Jest to jeden z niewielu tego typu obiektów w Budapeszcie, w którym mogą się razem kąpać kobiety i mężczyźni. Zazwyczaj na węgierskich basenach jest wprowadzony podział na płeć.
 
Osobom, które odwiedzą stolicę Węgier w okresie letnim polecam kompleks basenów położony na Wyspie św. Małgorzaty tj. baseny Palatinus. 



Budapeszt to nie tylko miejsce dla osób lubiących wylegiwać się w ciepłych wodach termalnych. Znajduje się tu również wiele miejsc, w których możemy m.in. uprawiać sport i jednocześnie odpocząć od codziennego hałasu i pośpiechu cywilizacji. Spragnionym uroków natury polecam w szczególności Park Miejski - Városliget oraz Park Ludowy - Népliget.
Park Miejski składa się nie tylko z zadrzewionych alejek, lecz obejmuje również ogród zoologiczny, staromodne wesołe miasteczko oraz sztuczne jezioro (w lecie można popływać na wynajętej łódce, zaś zimą pojeździć na łyżwach). Najbardziej znanym fragmentem Parku Miejskiego jest Plac Bohaterów (znany również jako Plac Milenijny), na którym stoi pomnik upamiętniający najsłynniejszych i najbardziej zasłużonych dla kraju władców. Nie można zapomnieć również o Zamku Vajdahunyad, który znajduje się w pobliżu sztucznego jeziora. Powstał on w 1896r. Budowla jest konglomeratem kopii budynków historycznych. W jego skład wchodzą budynki wybudowane w stylu romańskim, renesansowo-barokowym i gotyckim. 
Park Ludowy mieści się między dzielnicami Józsefvaros oraz Köbánya i ograniczony jest ulicami: Ullöi ut., Könyves Káláman ut. i Köbanyái ut. Na terenie parku znajduje się Planetarium.


Węgry znane są również ze swojej doskonałej kuchni. Króluje tu papryka, mięso (wołowina i wieprzowina) oraz dania mączne. Na stołach w restauracjach, prócz tradycyjnej soli i pieprzu znajdziemy mieloną słodką paprykę. Do salami bardzo często również dodaje się mieloną paprykę... cóż... dzień bez jej posmaku to dzień stracony :) Co do restauracji to mogę polecić kilka miejsc w których skosztujemy najbardziej znanych węgierskich dań w rozsądnej cenie.

  • Frici Papa Kifőzdéje (http://www.fricipapa.hu/)

To restauracja położona przy Kiraly utca 55, VII Dystrykt.
Serwowane są tu flagowe dania kuchni węgierskiej, takie jak paprykarz z piersi kurczaka, gulasz wołowy gotowany w czerwonym winie oraz naleśniki Gundel. Ponadto, każdego dnia pojawia się kilka dodatkowych dań, które przygotowywane są ze składników sezonowych. Proszę pytać o menu w języku polskim - znacznie ułatwia składanie zamówienia :)


  • Rákóczi Grillház (www.rakoczigrillhaz.hu)
Nie sposób jej przeoczyć. Znajduje się przy Rákóczi út 57a, a jej klimatyczny wygląd oraz wystrój przyciąga uwagę. Jest to restauracja type "all you can eat" czyli "jesz ile chcesz". Za 2.690 forintów można najeść się po uszy (lub pod "korek" jak mawia moja koleżanka). Znajdziemy tu m.in. bar z przekąskami na zimno, grill gdzie jedzenie przygotowywane jest na specjalne zamówienie klienta (wszystko w cenie) oraz specjalny bufet z deserami. Napoje dodatkowo płatne!
Węgry są krajem winiarskim, także polecam spróbować miejscowych win. Muszę jednak przyznać, że mogą pochwalić się również bardzo dobrymi piwami. W szczególności polecić mogę markę "Soproni". Jest to najpopularniejsza odmiana piwa produkowanego w Sopron i należącego do Heinekena.


W Budapeszcie na każdym kroku znaleźć można wine bary. Są to takie miejsca, które kocham miłością pierwszą i nieskalaną. Te budapesztańskie odkryłam kilka lat temu w czasie mojej pierwszej wizyty w tym mieście. Do moich ulubionych należy:
  • Tokaji Borozó
Mała winiarnia, położona przy pętli tramwajowej w pobliżu Mostu Małgorzaty. Swojska, klimatyczna i tania. Lokal znajduje się w podziemiu. Wszystko urządzone w drewnie, ściany z cegieł. Niech nikt nie mówi mi, że wygląd miejsca w którym pijemy nie ma znaczenia. Przy barze można dostać Tokaj oraz Egri bikavér w kilku różnych odmianach, a aktualna oferta znajduje się w gablocie. Wino leje się tu z kija, a ceny śmiesznie niskie :)




Węgierskiego chyba nigdy się nie nauczę...
Andrzej Rosiewicza śpiewał: "Gdybym wydał się za Czeszkę, umarłbym ze śmiechu!". Cóż... obawiam się, że gdybym zamieszkała w Budapeszcie groziłoby mi to samo. Takie nazwy nasi południowi sąsiedzi mają na sklep obuwniczy oraz krawca:



poniedziałek, 7 września 2015

Degustacja "Win Iberyjskich" w Lidlu - odsłona wrzesień 2015



W ostatnim czasie Lidl zaskoczył nas nie tylko swoją ofertą winiarską, ale również kampanią promocyjną całej sieci sklepów. We wrześniu, po trzech latach współpracy, pożegnaliśmy Pascala Brodnickiego. Usłyszeliśmy natomiast o planach zainicjowania serii talk show-ów poświęconych tematyce kulinarnej, których gospodarzami zostaną Dorota Wellman oraz Karol Okrasa.... zmiany...zmiany.....dotyczyły one również najnowszej oferty win.
Po ostatniej kampanii promującej kuchnię, produkty oraz wina francuskie, schyłek lata przyniósł promocję produktów pochodzących z Półwyspu Iberyjskiego. Na sklepowych półkach pojawiły się flagowe szczepy pochodzące z Hiszpanii oraz Portugalii. 

W ramach degustacji dla blogerów, która zorganizowana została w zeszły czwartek (3 września br.) miałam okazję popróbować niemal wszystkich premierowych etykiet.
Co po pierwsze rzuciło mi się w oczy?  W tej ofercie niemal wszystkie wina plasują się w średniej półce cenowej tj. od 11 do 30 zł. Nie znajdziemy tu butelek, których cena oscylowałaby wokół 200 zł, jak to bywało przy promocji win francuskich.

Jedynym wyjątkiem od tej reguły jest: 
  • Garnacha Seleccion Especial, Campo de Borja 2011 za które zapłacimy 49,99 zł. Lekko kwaskowate, ciężkie o wyraźnych nutach naftowych. Całkiem niezłe, ale według mnie nie warte swojej ceny. 
Co do pozostałych win czerwonych to szczerze polecić mogę m.in:
  • Tempranillo, Sinfo Tinto Roble Cigales 2013 - charakterne, nieco cierpkie. W całkiem niezłej cenie tj. 17, 99 zł. Pasuje mi bo jak to ostatnio określono mój gust "bo Ty lubisz takie ciężkie i mocne wina". To Tempranillo bardzo pasuje do tego wizerunku ;)
  • Do udanych zaliczyć muszę również Ribera Del Duero, Hachon Seleccion Especial 2012 - alkoholowe z wyraźną nutą wiśni i porzeczek. I to wszystko w cenie 22,99 zł. Świetne! 
  •  Nie mogę nie wspomnieć o Rioja Crianza 5 Oros, Rioja 2012. Bardzo przyjemne nuty owocowe przeplatają się aromatami wanilii. Całość bardzo udana (22,99 zł). 

Pogoda za oknem niestety nie jest już wakacyjna... szaruga za oknem nie zachęca do sięgania po wina białe, które podajemy schłodzone i które najlepiej sprawdzają się w czasie upałów. Niemniej jednak, prawdziwym miłośnikom białych szczepów warunki atmosferyczne nie straszne! Miłośnikom win musujących z pewnością do gustu przypadnie:
  • Cava Brut - Seleccion Especial, Marques de Monistrol. Całkiem przyjemne i nieskomplikowane. Bąbelki dość długo utrzymają się na powierzchni. Przyjemna jest również jego cena - 14,99 zł
Jeśli za bąbelkami nie przepadamy polecam spróbować:
  • Alvarinho, Nobre Colheita, Vinho-Verde, Portugalia 2014 - po krótce określić je można jako "całkiem niezłe wino na upał". Jest właśnie takie jak verde być powinno tj. odświeżające i lekko kwaskowate. (cena 17,99 zł)
  • Viura - Chardonnay, Agoston, Carinena 2014 - delikatna słodycz, która w finiszu jest nieco bardziej kwaskowata. Bez zachwytów, ale i bez znacznych negatywnych odczuć. Ot, całkiem niezłe wino stołowe za 14, 99 zł
  • Chardonnay, Pyrene Somontano 2014 - mój faworyt. Delikatne, mineralne i bardzo przyjemne i odświeżające w ustach. Przy okazji posmak owoców (brzoskwinie oraz nektarynki).

 Generalnie wina z najnowszej promocji oceniam jako całkiem przyzwoite. Przy tej półce cenowej otrzymujemy całkiem przystępne jakościowo wina, które choć przynoszą nam bardziej wakacyjne skojarzenia (jak verde), to jednak umilą nam pewnie niejeden jesienny wieczór :)

piątek, 28 sierpnia 2015

Warsztaty z Malmą w Superiore

Kuchnia włoska obfituje w wiele ciekawych połączeń smakowych. Zarówno jarosz, jak i zwolennik dań mięsnych znajdzie w niej coś dla siebie. Jak wiadomo smak wszystkich dań doskonale podkreśla wino, które powstało z winogron dorastających na wzgórzach Italii...

O miłości Włochów do makaronu nie trzeba się rozpisywać. Kiedy mieszkałam we Włoszech często dziwiłam się, że moi znajomi - rodowici Włosi rzadko sięgali po dania makaronowe w restauracjach. Frapowało mnie to, więc pewnego dnia zapytałam jednego z moich przyjaciół Nino dlaczego nigdy nie zamawia makaronu gdy razem wychodzimy do restauracji. W końcu Italia to kraj "makaroniarzy"! Okazało się, że odpowiedź jest bardzo prosta. "Moja droga" - odpowiedział Nino - "pasta to coś co jada się w domu. Dania makaronowe przygotowuje się a casa. Nie wyobrażam sobie, by jeść go na mieście. Nikt nie przygotuje go tak dobrze, jak moja matka, teściowa i żona. To coś co nazywa się swoim comfort food". 

Przypomniała mi się wówczas scena z filmu "Un americano a Roma". Nie jest on znany szeroko polskiej publiczności, ale tę scenę kojarzy chyba każdy z nas:




Moje zamiłowanie do kuchni i win włoskich jest przeogromne, więc jak tylko otrzymałam zaproszenie od Malmy (poprzez firmę synertime) do wzięcia udziału w warsztatach poświęconych łączeniu dań kuchni włoskiej (makaronów) z winami wiedziałam, że nie mogę nie skorzystać z takiej okazji. 
Spotkanie odbyło się 22 sierpnia w warszawskiej restauracji Superiore i to właśnie jeden z jej właścicieli wprowadził nas w świat win Sycylijskich oraz kuchni włoskiej (z naciskiem na dania makaronowe!). Z przyjemnością posłuchałam historii poświęconych kulturze wina i jedzenia. Dowiedziałam się m.in. tego, że naukowcy policzyli kiedyś bąbelki w szampanie (niestety, niczym bąbelki w szampanie wiedza ta uleciała mi z pamięci) ;)

Następnie, jak wszyscy uczestnicy spotkania miałam okazję spróbować dań makaronowych w połączeniu z winami. Do wyboru mieliśmy trzy rodzaje makaronów ("bolognese", z krewetkami i białym winem oraz z orzechami i serem pleśniowym) oraz trzy znakomite włoskie wina (w tym moje ulubione Nero d'Avola). Było naprawdę pysznie! 



Zdjęcia mówią same za siebie :) Makaron i wino to świetne połączenie.... ale tego chyba nikomu tłumaczyć nie muszę ;)