Nie sposób w jednym krótkim poście opisać co ciekawego możemy odnaleźć w tym mieście. Budapeszt bowiem ma nam bardzo wiele do zaoferowania. Na każdym kroku. Zachwycające budowle, niepowtarzalna atmosfera dawnego C.K., doskonałe jedzenie, liczne uzdrowiska oraz przyjaźni ludzie. Czy można chcieć czegoś więcej? Wydaje się, że nie....co jednak bardzo dla mnie istotne - Budapeszt ma do zaoferowania również doskonałe winnice i wina, a miejscowe odmiany są naprawdę wyśmienite.
Już nasi dziadkowie i rodzice doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że Węgry to jeden z najważniejszych wschodnioeuropejskich producentów wina. Ich produkty klasyfikuję jako te wysokiej jakości. Tutejsze wina w niczym nie ustępują, tak popularnym w naszym kraju, francuskim czy hiszpańskim. Właściwie to nie wiem skąd wzięło się to uwielbienie dla win pochodzących znad Loary? Próbowałam już wielu pochodzących stamtąd i - niestety - już wiele razy się zawiodłam. Oczywiście, spotkać można również prawdziwe perełki - potwierdziła to ostatnia degustacja win Alzackich w Warszawie, ale częściej trafić można na coś średniej jakości i o niezbyt wysublimowanym smaku.
Co do win węgierskich - te, które klasyfikujemy jako jakościowe, a nie te stołowe są z reguły pełne charakteru i świeżości. Niestety, smutne jest to, że większość win węgierskich cieszy się obecnie nie najlepszą sławą. Szczególnie wśród osób, które na winach się nie znają i które klasyfikują je głównie jako "lubię wina słodkie" lub "ja wolę czerwone bardziej niż białe".
Wracając jednak do samego Budapesztu. Tym co urzeka w tym mieście jest zdumiewająca ilość winiarni i sklepów z winami. Być w stolicy Węgier i nie odwiedzić jednego z borozo (czyli po polsku winiarni) to jak nie zjeść pizzy lub makaronu będąc we Włoszech lub nie spróbować gofrów i piwa w Brukseli.
Jednak mnie całkowicie urzekła i całkowicie podbiła moje serce winiarnia Tokaji Borozó znajdująca się przy Falk Miksa utca 30. Usytuowana pod stronie Pesztu, niedaleko Parlamentu w pierwszej chwili nie zwraca na siebie w ogóle uwagi. Winiarnia położona jest w zaciemnionej piwniczne. Urzeka swoim old-schoolowym klimatem i wystrojem. Spotkać tu można przede wszystkim mieszkańców Budapesztu, turyści wybierają przede wszystkim modne lokale. Już to jest dla mnie plusem ponieważ lepiej oddaje charakter i klimat tego miejsca.
Znajdują się tutaj dwie sale - jedna przeznaczona dla palących, druga dla niepalących. Wybór nie jest zbyt duży, ale to także przemawia na korzyść. Do wyboru kilka win czerwonych i białych. Na szklanki rozlewane jest czerwone Egri bikavér oraz Tokaj. Skosztować możemy również droższych win gatunkowych (z tego co pamiętaj m.in Tokaj aszú czy Cabernet sauvignon.
Nie jest to restauracja, ale kuchnia przygotowuje małe zakąski do wina. Kanapeczki w stylu włoskiej bruschetty czy pogácsa (węgierskie bułeczki z wytrawnym nadzieniem).
Tym co pasuje do wina będą z pewnością tradycyjne potrawy kuchni węgierskiej. Niestety, tym, co trochę mi przeszkadzało było to, iż w Budapeszcie trudno o restaurację specjalizującą się w kuchni narodowej. Rozumiem, że nastawienia pro-turystyczne jest dominujące, ale jadąc do stolicy Węgier oczekiwałabym czegoś więcej niż gyros czy dania kuchni chińskiej... na szczęście, moje poszukiwania okazały się owocne i udało mi się skosztować zupy gulaszowej (gulyásleves), pörkölt tj. tego co u nas w Polsce nazywa się gulaszem oraz tradncyjnych palacsinta (naleśników).
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz