czwartek, 3 listopada 2016

WINE EXPO POLAND 2016


Jesienna aura nie sprzyja aktywności. Obecnie, najchętniej siedziałabym całymi dniami pod kocem wypatrując pierwszych zapowiedzi wiosny (o zgrozo... a przede mną jeszcze kilka ponurych miesięcy!). Staram się poświęcać zatem wszelkim sposobnościom, które zaktywizują mnie i zmobilizują do opuszczenia mieszkania. Do jednym z nich należało - bez wątpienia - wydarzenia o którym każdy miłośnik wina wiedzieć powinien. Mowa oczywiście o Wine Expo Poland & Warsaw Oil Festiwal 2016. Tegoroczna edycja to druga odsłona tego przedsięwzięcia.  Poza typową degustacją mającą umożliwić producentom win i oliw pozyskanie nowych klientów, importerów i dystrybutorów, odbyły się również warsztaty, których zadaniem było przybliżenie osobom spoza branży magicznego świat win. W programie znalazły się m.in. następujące warsztaty: wino i zdrowie, nowoczesne trendy w winiarstwie, jak łączyć wino z jedzeniem czy pozytywne atrybuty oliwy z oliwek. Honorowym gościem tegorocznej edycji targów była Chorwacja. 14 czołowych chorwackich winnic zaprezentowało swoje najlepsze etykiety oraz produkty spożywcze. Poza Chorwacją do Warszawy przyjechali także winiarze z Włoch, Grecji, Kosowa, Węgier i Francji.
Fajnym pomysłem okazało się też to, iż prócz win zaprezentowane zostały rzeczy z nimi związane. Uwagę przykuwało m.in. stanowisko "Magazynu Wino" oraz producentów lodówek do przechowywania wina. Jestem pewna, iż znajdą się osoby, które chciałyby wyposażyć w nie swojego kuchnie :)
Kilka etykiet przykuło moją uwagę i z pewnością kiedyś chciałabym do nich powrócić. Urzekły mnie przede wszystkim produkty zaprezentowane na stoisku Luigino Zago (znakomite Prosecco Frizzante Doc Treviso), SUTTOwine (Prosecco Doc Extra Dry, Pinot Grigio Igt Venezie 2015) oraz Creavini (Nero d’Avola Sicila IGP, Cabernet Sauvignon IGP i Pinot Grigio Terre di Chieti IGP).
Niektórzy zarzucą mi pewnie, że jestem ostatnio monotematyczna, ale cóż poradzić mogę na to, że w moje gusta najlepiej wpisują się wina pochodzące z Włoch. Muszę chyba powrócić do szczepów i win uprawianych w Nowym Świecie by przerwać ten nieustający zachwyt Półwyspem Apenińskim.


W czasie trwania targów moją uwagę przykuł.... brak dużej liczby gości. Z jednej strony była to dla mnie niewątpliwie zaleta - nie musiałam przepychać się do poszczególnych stoisk (jak to ma zazwyczaj miejsce na degustacjach komercyjnych), miałam okazję porozmawiać z każdym z winiarzy na spokojnie i bez pośpiechu. Z drugie strony szkoda, że impreza ta nie cieszy się aż tak dużym zainteresowaniem, na jakie niewątpienie zasługuje. Możliwe, że jednym z czynników zniechęcających była pogoda. 
 Deszcz i grad nie stanowią pozytywnego bodźca skłaniającego do wychodzenia z domu.... trzeba jednak przeciwstawiać się niekorzystnej aurze i poznawać nowe wina, które konsumować można będzie później domowych pieleszach;-)

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz