piątek, 4 stycznia 2013

"Aperitivo" czyli rozważania na temat kultury picia we Włoszech

Uwielbiam Włochy. Kraj ma bardzo wiele do zaoferowania miłośnikom wina.
Jadąc na północ możemy oddać się zimowemu szaleństwu, a później, w krzykliwym barze rozkoszować się słodkim smakiem bombardino. Kiedy udamy się w rejony "centralne" napotykać możemy zróżnicowany krajobraz wyżynny okraszony rozległymi polami uprawnymi, licznymi winnicami oraz latyfundiami. Regiony południowe mają do zaoferowania natomiast doskonałą pogodę, krystalicznie czyste morze oraz piaszczyste plaże. Wino pochodzące z południa jest cierpkie oraz mocne. Dokładnie takie jak i mieszkańcy tego miejsca.

Lubię Włochów za ich podejście do życia. - "Ciesz się życiem i staraj się wycisnąć je jak cytrynę. Bierz z niego jak najwięcej". Bo najważniejsze jest przecież samozadowolenie oraz umiejętność dzielenia się tym z innymi. Podobne przyrzeczenie złożyłam sobie kiedy razem z koleżanką z Niemiec zaczynałyśmy nasze "nowe studenckie życie" w położonej niedaleko Mediolanu - niewielkiej Pavii.

Dzięki mieszkaniu we Włoszech dowiedziałam się o istnieniu zwyczaju, który w języku włoskim określa się mianem "l'aperitivo". Poruszam ten temat w tym właśnie miejscu, ponieważ tyczy się on nie tylko włoskiego stylu życia, ale przede wszystkim sposobu w jaki mieszkańcy półwyspu apenińskiego podchodzą do tematyki jedzenia i picia. Zwyczaj ten rozpowszechniony jest w głównej mierze w północnych regionach Włoch - w szczególności w okolicach Mediolanu - jednakże obecnie zdobywa coraz większą popularność na południu kraju. Jest on praktykowany również w innych krajach: w Szwajcarii, Francji, Austrii, Słowenii, Serbii oraz w Niemczech.

I jest to coś czego brakuje mi w Polsce, a mianowicie standardowego połączenia zwyczaju jedzenia i picia w barach. Nie jest to u nas tak oczywiste i naturalne. No bo jak to? Wystarczy zamówić kilka "kolejek". Co najwyżej "zagryzając" alkohol miseczką chipsów, orzeszków i paluszków.

Co innego w krajach położonych na południu Europy. Tutaj to - jeśli zamawiamy wino lub inny alkohol, bez pytania podaje się małą przekąskę. Jeśli natomiast, udamy się do barku po godzinie 18:00 w cenie alkoholu oferuje się nam również bufet ciepłych i zimnych przekąsek lub dań. Piękne, prawda? :)

Chcąc zatem w kilku słowach wyjaśnić na czym owe aperitivo polega, powiedziałabym, że jest to zwyczaj wspólnego biesiadowania skoncentrowany na połączeniu spożywania alkoholu (najczęściej wina, wermutu lub drinka) z jedzeniem. Ma to na celu pobudzenia naszych soków żołądkowych i przygotowania naszych żołądków do większej ilości jedzenia. Z własnych obserwacji, mogę powiedzieć, że klienci zamawiają najczęściej kieliszek wytrawnego wina bądź wermutu. W zależności od nastroju możemy skusić się na vino della casa (kieliszek wina domowego). Polecam wybrać tę opcję, ponieważ wina domowe - szczególnie we Włoszech - są zazwyczaj wysokiej jakości, a oferowane są nam w bardzo przystępnej cenie. Propozycje barów specjalizujących się w ofertach "aperitivo" są jednak bardzo szerokie. Możemy skusić się zatem np. na bardzo lekkie, delikatnie musujące Prosecco. A może wolimy jakieś inne wino typu Spumante? Popularne są również owocowe Fragolino czy Branchett. Do wyboru, do koloru. Na co tylko mamy ochotę.





2 komentarze :

  1. Cześć. Bardzo ciekawy blog prowadzisz :) Dla Włocha dobre wino jest podstawą dobrej kuchni. Będąc na wakacjach we Włoszech, miałem okazje spróbować takiego dobrego winka. Nie jestem przyzwyczajony do picia alkoholu i następnego dnia musiałem testować domowe sposoby na kaca. Dla mnie jako gościa jest ono synonimem najwyższej jakości, wspaniałej historii i elementem prestiżu. Każdy kraj ma swój zwyczaj picia alkoholu tu można o tym poczytać link Mariusz

    OdpowiedzUsuń