niedziela, 30 września 2012

Chardonnay Colombard - Cimarosa

Nazwa: Cimarosa
Szczep: Chardonnay Colombard
Miejsce pochodzenia: Western Cape, PRA
Rodzaj: białe, wytrawne
Zawartość alkoholu: 12 %
 Rocznik: 2010
Miejsce zakupu: Lidl
cena: 12,99 zł
Ocena końcowa: 4+/6


Wina z serii Cimarosa uważam za całkiem udane. Są to typowe wina stołowe. Dobre do posiłków, ale również do picia solo kiedy mamy ochotę napić się jakiegoś wina po prostu bez większej okazji.
 
Chardonnay Colombard sklasyfikować można jako wino lekkie o umiarkowanej kwasowości. Całkiem przyjemnie się je pije.
Po nalaniu do kieliszka możemy doszukać się lekko słodkawego zapachu owocowego. W smaku świeże i delikatnie owocowe dzięki czemu w ustach nabiera subtelnej słodyczy.

Dobrze komponowałoby się z daniami makaronowymi lub owocami morza. Całkiem niezłe wino, za niską cenę.

piątek, 28 września 2012

Podróż na Sycylię. Wina z prowincji Messyna.

Mieszkając na Sycylii miałam okazję poznać tę wyspę dość dobrze - przez ponad 3 miesiące miałam sposobność zwiedzić tamtejsze miasta i miasteczka, podziwiać lokalne zabytki oraz próbować typowych dań . Nie byłabym jednak sobą gdybym nie  przyjrzała się bliżej miejscowemu winiarstwu oraz sycylijskiej enoturystyce.

Oczywiste jest to, że na Sycylii pije się dużo wina. Spożywa się je praktycznie zawsze do posiłku. Wina nie pija się tutaj raczej solo (wł. quando si beve, si mangia).

Imponujące jest to, że wyspiarze są w dużej mierze są patriotami lokalnymi. Objawia się to tym, że nie czują oni potrzeby zaopatrywania się i spożywania win zagranicznych. Czasem wydawało mi się, że nie uświadczy się tu win francuskich, niemieckich czy chilijskich. Ba, mieszkańcy Sycylii nie przepadają również za winami pochodzącymi z innych rejonów Włoch. To typowi lokalni patrioci, pełni pasji i sentymentów. Uważają, że najlepsze wina rodzą się na Sycylijskiej ziemi. To właśnie ta wulkaniczna gleba wydaje najciekawsze, najmocniejsze i odznaczające się niezwykłym charakterem winorośle. Cóż, trudno się z nimi nie zgodzić. Po co kupować drogie Bordeaux skoro zewsząd otaczają nas znakomite miejscowe szczepy. W tym wypadku powiedzenie "the grass is always greener on the other side" nie sprawdza się ;)


Konsumenci zaopatrują się w sklepikach i kantynach produkujących wina "tuż za rogiem". Dużym powodzeniem cieszą się te przelewane w sklepie bezpośrednio do plastikowych butelek z ogromnych kadzi. Mniej niż 1,5 l się tu raczej nie kupi. A jak te wina smakują....ach. W żadnym aspekcie nie ustępują tym, które są  fabrycznie butelkowane.

Do czołowych szczepów i win występujących na wyspie zaliczyłabym:

• Marsalę (wino wzmacniane)
• Cerasuolo di Vittoria (czerwone)
• Nero d'Avola (czerwone)
• Faro (czerwone)
• Etnę (czerwone i białe)
• Inzolia (białe)
• Bianco d'Alcamo (bianco)
• Catarratto (białe) 

W żadnym wypadku nie możemy zapominać o licznych winach produkowanych wyłącznie w obrębie kilku miast czy tylko jednej prowincji. Miejscowe szczepy nie są dobrze znane polskim konsumentom, a są naprawdę warte spróbowania i polecenia.

Z racji swojej pracy, miałam okazję uczestniczyć w wycieczce (wine tour) po jednej z winiarni (wł. la cantina) w prowincji Messyna. Cambria Vini położona jest w miejscowości Furnari. Produkuje się tu znane wszystkim konsumentom szczepy międzynarodowe, takie jak Syrah czy Chardonnay. Wśród szczepów typowo sycylijskich zwraca uwagę świetne Nero d'Avola oraz Inzolia.

Co jednak najbardziej interesujące, znaleźć tu możemy również wino, które produkowane jest wyłącznie w prowincji Messyna - mam tu na myśli - Nocera i Bazia. Czerwona Nocera produkowana jest w 100% z gron o tej samej nazwie. Jest to wino mocne - zawiera 14,5% alkoholu. Kolor, purpurowy, bardzo intensywny. W smaku poczuć możemy mieszankę czarnego pieprzu, kakao i wanilii. Wrażenie piorunujące.  
Bazia Bianco to mieszanka w 60% Grillo i 40% Catarratto lucido. Natomiast Bazia Rosso produkuje się z gron Bland di Nero d'Avola oraz Nerello Mascalese. Oba wina, słynne już były w latach 60. Dedykowane są wszystkim miłośników tradycji winiarskich.

Zostałam oprowadzona po kantynie. Miałam okazję zobaczyć jak wygląda produkcja wina krok po kroku. Dowiedziałam się, że właściciele w najbliższym czasie przygotowują się do wdrożenia w życie pewnej innowacji. Chcą zastąpić beczki dębowe - wiśniowymi. Ciekawe jakie wino byśmy wówczas uzyskali? Jednak póki co, są to dopiero dalekosiężne plany, nie wiem kiedy zostaną one wprowadzone w życie.



Pewną ciekawostką, którą dowiedziałam się od właścicielki było wyjaśnienie mi procesu korkowania. Zauważyć można, że od pewnego czasu wiele tradycyjnych korków w winach białych zastępuje się tymi syntetycznymi.  Myślałam, że wpływ na to mają głownie kwestie ekonomiczne. Jak się jednak dowiedziałam, jest to spowodowane m.in. przez to, że wina białe znacznie łatwiej ulec mogą atakom bakterii i grzybów mogących znajdować się na korkach tradycyjnych. A wtedy cała seria nadawałaby się wyłącznie do wylania...korki syntetyczne mają temu właśnie zapobiegać.

Zachęcam wszystkich do podróżowania na Sycylię. Tutejszy klimat jest wspaniały, a wina i jedzenie doskonałe. A czy Wy również macie jakieś wspomnienia związane z wycieczkami po winiarniach? Niekoniecznie sycylijskich ;)


czwartek, 27 września 2012

La Mancha - Tempranillo

Nazwa: Mezquiriz
Szczep: Tempranillo
Miejsce pochodzenia: La Mancha, Hiszpania
Rodzaj: czerwone, wytrawne
Zawartość alkoholu: 12,5 %
 Rocznik: 2010
 Miejsce zakupu: Lidl
cena: 9,90 zł
Ocena końcowa: 4/6

Postanowiłam wziąć pod lupę kilka win z polskich dyskontów. Na pierwszy ogień poszło hiszpańskie Tempranillo z Lidla.

Wino po otwarciu ma wyraźnie mocny aromat. Barwa dość intensywna. W smaku zdecydowane, dość cierpkie i stosunkowo ciężkie.
Wino pasuje raczej do posiłku, nie poleciłabym go do picia solo. Nadaje się do codziennej konsumpcji, raczej nie na specjalne okazje.
Generalnie, moje odczucia po degustacji są dość pozytywne. Wino co prawda nie powala, jednakże biorąc pod uwagę jego cenę, można sklasyfikować je jako całkiem niezłe.
 

wtorek, 25 września 2012

Wine & Food Open Day 2012 - relacja

W minioną niedzielę (23 września b.r) dzięki uprzejmości Centrum Wina miałam okazję uczestniczyć w "Wine & Food Open Day" - jak podają organizatorzy - największym wydarzeniu kulinarno - winiarskim w Polsce.

Dla uczestników przygotowane zostały liczne atrakcje - kilkunastu winiarzy zaprezentowało ponad 400 gatunków win, natomiast znane warszawskie restauracje przygotowały swoje popisowe dania. Zorganizowano również liczne warsztaty kulinarne wśród których znalazły się m.in pokazy przygotowywania sushi, krojenie 100 kg tuńczyka, warsztaty Akademii Kurta Schellera.

Wśród restauracji obecnych na festiwalu znalazły się: Tamka 43, Pico Cuadro, L'Arc Varsovie, Willa Decjusza (restauracja z Krakowa), Smaki Warszawy, Delikatesy Esencja, Colombia Bar, Grill&CO, Hana Sushi, Kresowiak, Moonsfera oraz La Rotisserie. Potrawy podawane były w porcjach degustacyjnych dlatego udało mi się spróbować wielu z nich. Prócz restauracji swoje specjały serwowała jedna z cukierni, która przygotowała liczne ciasta, ciasteczka i babeczki.

Wśród próbowanych przeze mnie potraw najbardziej do gustu przypadły mi:

- flaczki przygotowane na sposób madrycki,
-pierogi z farszem z dzika,
-gołąbki na sposób staropolski z kaszą pęczak,
-grillowany jesiotr podany z sosem grzybowym
-sałatka z serem Halloumi.

Dość ciekawą propozycję stanowiła również zupa z jabłek czy specjały proponowane przez Grill&CO.
Wszystkie potrawy były wyśmienite. Warto było ustawić się w kolejkę by dostać tak świetnie przygotowanie dania.

Moje największe zainteresowanie wzbudziły oczywiście stoiska z winami. Nie sposób było spróbować wszystkich udostępnionych win. Na imprezie swoje produkty zaprezentowało 27 rodzin winiarskich. Wszystkie zaprezentowane wina można nabyć w jednym ze sklepów Centrum Wina.

Winiarze, którzy wzięli udział w festiwalu Wine & Food Open Day to:


OGIER (Polska)
TOKAJ – OREMUS (Węgry)
TBILVINO (Gruzja)
CHAMPAGNE BOLLINGER (Francja)
CHEVAL QUANCARD (Francja)
CHAMPAGNE NICOLAS FEUILLATTE (Francja)
CLARENCE DILLON WINES (Francja)
JOSEPH DROUHIN (Francja)
THIENOT BORDEAUX CHAMPAGNES (Francja)
HUGEL (Francja)
PAUL JABOULET AINE (Francja)
ADVINI (Francja)
 PASCAL JOLIVET (Francja)
DELICATO FAMILY VINEYARDS (USA)
KUMALA/ FLAGSTONE/ KIM CRAWFORD (RPA/Nowa Zelandia)      
LINDEMANS/ WOLF BLASS (Australia)
FAMILIA MARTINEZ BUJANDA (Hiszpania)
PARES BALTA (Hiszpania)
J. PORTUGAL RAMOS VINHOS (Portugalia)
SELLA & MOSCA (Portugalia)
MAURO MOLINO (Włochy)
CANTINA TOLLO (Włochy)
ARNALDO CAPRAI (Włochy)
AZIENDA AGRICOLA SAN GIOVANNI (Włochy)
MARCHESI ANTINORI (Włochy)
CARLO PELLEGRINO (Włochy)
MASI(Włochy)
TRAPICHE (Argentyna)
 VENTISQUERO (Chile)
SANTA CAROLINA (Chile)
CASABLANCA (Chile)

Swoje pierwsze kroki postanowiłam skierować do winiarzy z Włoch. Kosztowałam win pochodzących z :Sycylii (m.in ichniejsze Nero d'avola, Inzolia, Grecanico oraz jedyne w swoim rodzaju wino pochodzące z wysp lliparyjskich), Sardynii (ciekawostką jest to, że pewne szczepy rosną wyłącznie tutaj. Nie są uprawiane w innych regionach Włoch czy Europy) oraz Piemontu i Toskanii (po prostu DOSKONAŁE Chianti, Barolo oraz Barbera. Ciekawą propozycją było również wino reprezentujące nową generacją. Jak bowiem doskonale wiadomo - Chianti nie jest szczepem tylko kupażem kilku szczepów. Producent piemoncki poprzez zmianę proporcji stworzył coś zupełnie nowego, oryginalnego. W smaku wino to jest znacznie cięższe niż oryginale Chiatni, ale równie smaczne. Polecam!)

Miałam okazję skosztować dwóch propozycji z Gruzji - ojczyzny wina i winorośli. Wina proponowane przez tę kantynę reprezentowały typowe szczepy gruzińskie, niespotykane w innych rejonach świata. Wina te wyraźnie różnią się w smaku od tych produkowanych w Europie czy Nowym Świecie. Naprawdę warte spróbowania.
Udało mi się spróbować również kilku win pochodzących z Nowego Świata - Chile, Argentyny i Nowej Zelandii. Prócz win skosztować można było także koktajli bezalkoholowych przygotowywanych na bazie soków owocowych i syropów.



 Na temat imprezy Wine & Food Open Day mogę rozpisywać się w samych superlatywach. Była to wspaniała okazja do spróbowania wielu ciekawych potraw, wspaniałych win i ciekawego spędzenia czasu.

sobota, 22 września 2012

Nero d'Avola - czołowy szczep sycylijski





Wina sycylijskie cieszą się szerokim uznaniem. Doskonałe warunki atmosferyczne, bogata w minerały wulkaniczna gleba oraz pietyzm z jakim winiarze sycylijscy dbają o swoje miejscowe odmiany sprawia, że wina wyhodowane tutaj posiadają niesamowite walory smakowe.
Najlepszym przykładem reprezentującym wina czerwone jest - zapewnie znane wszystkim miłośnikom wina – szczep Nero d’Avola. Bywa on często określany mianem „najważniejszego czerwonego szczepu na Sycylii”. W głównej mierz wytwarzane jest ono na wschodniej części wyspy.
Po polsku powiedzielibyśmy „czerń z Avoli” co doskonale oddaje charakter tej odmiany, bowiem w tym wypadku mamy zazwyczaj do czynienia z winami dobrze zbudowanymi, o bardzo intensywnym zabarwieniu i cierpkim smaku. Winiarze sycylijscy dość często chcąc pozbyć się właśnie tego charakterystycznego posmaku umieszczają owoce winorośli – szczególnie po nocnych zbiorach - w schłodzonych kadziach co ma zapobiec przedwczesnej fermentacji.
Dobrze wyprodukowane wino z tego szczepu pozwala nam w całości poznać wszystkie jego sekrety i walory – wysoki poziom tanin, doskonale zbilansowaną kwasowość, korzenno-fiołkowy zapach i delikatny posmak jagód i śliwek.
Jednak prawdziwego renesansu i popularności Nero d’Avola możemy doszukiwać się w latach 80’ XX wieku. Szczep ten, ze względu na swoje walory i dużą zawartość alkoholu, stosowany był głównie do wzmacniania win słabszych, o mniej wyraźnym charakterze. Dziś jednak wina wytwarzane z tego szczepu cieszą się dużą popularnością i posiadają wielu zwolenników. Ja również polecam ten szczep wszystkim miłośnikom win. Jednakże nie samym winem człowiek żyje - Nero d’Avola doskonale komponuje się z czerwonym mięsem, pieczeniami oraz ostrymi w smaku serami.
Wina pochodzące z tej odmiany, we włoskiej winiarskiej klasyfikacji, posiadają status DOC.

środa, 19 września 2012

Wines of Argentina

W dniu 17 września b.r miałam okazję uczestniczyć w degustacji win z Argentyny. Została ona zorganizowana w budynku Pałacu Prymasowskiego przy ul. Senatorskiej w Warszawie.

Argentyna to kraj o dużej różnorodności regionów winiarskich. Winnice rozciągają się na rozległych obszarach - z północy na południe.
Przyznaję, że byłam niezwykle ciekawa win pochodzących z Nowego Świata. W naszym kraju rozpoznawalne są wina pochodzące z Kalifornii czy Chile, ale z tymi, wytwarzanymi w Argentynie nie miałam wcześniej okazji dobrze się zapoznać. Przyznam, że do degustacji podeszłam z dużym zainteresowaniem. W szczególności nastawiłam się na spróbowanie flagowego szczepu tego kraju - Melbeca - w różnych wydaniach...i na szczęście nie zawiodłam się. Degustacja została przeprowadzona w sposób bardzo profesjonały i ciekawy. Przechodząc jednak do samych win i producentów:

Winami, które wzbudziły mój największy zachwyt były te proponowane przez Familia Zuccardi.
Na piedestale wśród proponowanych przez nich win białych stawiam Fuzion Alta Torrontes Pinot Grigio 2012 (90% Torrontes, 10% Pinot Grigio). Wino ciekawe w smaku. Wyraziste. Wspomnieć mogę, że nie jest ono beczkowane. Moje największe zainteresowanie wzbudziły również oba wina ze szczepu Melbec. Jedno i drugie - beczkowane. Bardzo dobre, wyraziste w smaku. Beczka była wyczuwalna, ale nie dominowała w smaku. Wyraźnie było czuć nuty owocowe, takie jak wiśnie i maliny.

Swoje wina zaprezentowała również firma Pascul Toso. Przez dość długi czas prowadziłam konwersację z przedstawicielem firmy - Anglikiem z pochodzenia, który z pietyzmem rozprawiał na temat Argentyny, reprezentowanych szczepów i samej imprezy. Moją szczególną uwagę wzbudził ichniejszy Savignion Blanc (niebeczkowany) oraz dwa wina Cabernet Savignion. Coraz częściej zauważam, iż bardzo odpowiadają mi - modne ostatnio - mieszanki szczepów. Tak było i w tym wypadku. Moje serce bezkonkurencyjnie zdobyła mieszanka 80% Melbec i 20% Cabernet Savignion (Pascul Toso Finca Pedregal Single Vineyard 2006). Naprawdę polecam!

Wśród degustowanych win moją uwagę przykuło również stoisko firmy Carinae. Do degustacji przeznaczonych było zaledwie 5 butelek, jednakże wszystkie bardzo mi posmakowały. Carinae Torrontes 2011 charakteryzował się według mnie nie tylko niezwykłym smakiem, ale i bardzo ciekawym słodkich zapachem. Wino zapadło mi głęboko w pamięć.

Podsumowując. Degustacja win Argentyńskich w Warszawie pokazała niezwykłą różnorodność win Argentyńskich. Wszystkie szczepy - zarówno te bardziej znane jak i te regionalne były doskonale dobrane. Wszystkie próbowane przeze mnie wina dostarczyły mi wyjątkowych wrażeń i pozwoliły w pewnym stopniu poznać winiarską specyfikę Argentyny. 


czwartek, 13 września 2012

Barolo & Friends

W dniu 10 września b.r miałam okazję brać udział w degustacji win Piemonckich. Uczestniczyłam w degustacji komentowanej o godzinie 11:00 prowadzonej przez naczelnego "Magazynu Wino".
Seminarium dotyczyło najpopularniejszych odmian występujących w regionie.
Muszę przyznać, że do win włoskich mam pewną słabość. Rok mieszkania na Sycylii, Lombardii i w Toskanii ukształtował w pewnym stopniu mój gust kulinarny i zamiłowanie do włoskiego wina. Z tego powodu udział w tej degustacji niósł dla mnie dodatkowe korzyści.



ODMIANY BIAŁE
1) Gavi --> Wino charakteryzujące się jasno białą (złoto-słomkową) o delikatnym aromacie. Wino charakteryzujące się wysoką kwasowością o lekko miodowym posmaku.
 2) ROERO ARNEIS --> Wino o słomkowym zabarwieniu. Delikatny aromat. Charakteryzujące się małą kwasowością.

ODMIANY CZERWONE
 Próbowaliśmy win, które zostały, które zostały sklasyfkowane jako "lekkie odmiany aromatyczne" - były to odmiany Boschis Francesco, Freisa oraz Pelaverga. Następnie miałam okazję skosztować trzech win ze szczepu Dolcetto. Były to wina lekkie, przyjemne i o niskiej kwasowości.
Bardzo ucieszyło mnie to, że kolejnym prezentowanym szczepem była Barbera. Bardzo lubię wina pochodzące z tego szczepu. Charakteryzują się zazwyczaj dużą kwasowością i charakterem. Nie bez powodu żołnierze z włoskiej dynastii Savoy, nazywali Barberę „szczerym towarzyszem”, który pomagał zachować spokój w najbardziej trudnych momentach ciężkich bitew...
Następnym winem było nebbiolo z Barberesco (dwa wina) oraz nebbiolo z Barolo. Wina o złożonej strukturze i wysokiej kwasowości. 
Na przysłowiowy deser zaserwowano nam dwie odmiany słodkie - Moscato d'Asti oraz Malvasia di Casorzo. Muszę przyznać, że choć nie przepadam za odmianami słodkimi, te mnie zachwyciły. Moscato charakteryzowało się przyjemnym słodkim zapachem i smakiem.


 Ciekawa była różnorodność wśród win pochodzących z tego samego szczepu. Od barwy bardziej po mniej intensywną. Od dużej kwasowości po bardziej stonowaną. Miłym akcentem była również zorganizowana przez realizatorów degustacja produktów pochodzących z Piemontu. Mieliśmy okazję posmakować doskonałych wyrobów cukierniczych, serów oraz marynat. Całkowicie urzekły mnie produkty firmy Fonterosa, która zaproponowała nam swoje sosy, pasty i marynaty.
Reasumując. Degustację "Barolo and Friends" mogę zaliczyć do bardzo udanych.



środa, 12 września 2012

Subiektywnie o winach i winiarniach w Budapeszcie

Nie sposób w jednym krótkim poście opisać co ciekawego możemy odnaleźć w tym mieście. Budapeszt bowiem ma nam bardzo wiele do zaoferowania. Na każdym kroku. Zachwycające budowle, niepowtarzalna atmosfera dawnego C.K., doskonałe jedzenie, liczne uzdrowiska oraz przyjaźni ludzie. Czy można chcieć czegoś więcej? Wydaje się, że nie....co jednak bardzo dla mnie istotne - Budapeszt ma do zaoferowania również doskonałe winnice i wina, a miejscowe odmiany są naprawdę wyśmienite.


Już nasi dziadkowie i rodzice doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że Węgry to jeden z najważniejszych wschodnioeuropejskich producentów wina. Ich produkty klasyfikuję jako te wysokiej jakości. Tutejsze wina w niczym nie ustępują, tak popularnym w naszym kraju, francuskim czy hiszpańskim. Właściwie to nie wiem skąd wzięło się to uwielbienie dla win pochodzących znad Loary? Próbowałam już wielu pochodzących stamtąd i - niestety - już wiele razy się zawiodłam. Oczywiście, spotkać można również prawdziwe perełki - potwierdziła to ostatnia degustacja win Alzackich w Warszawie, ale częściej trafić można na coś średniej jakości i o niezbyt wysublimowanym smaku.

Co do win węgierskich - te, które klasyfikujemy jako jakościowe, a nie te stołowe są z reguły pełne charakteru i świeżości. Niestety, smutne jest to, że większość win węgierskich cieszy się obecnie nie najlepszą sławą. Szczególnie wśród osób, które na winach się nie znają i które klasyfikują je głównie jako "lubię wina słodkie" lub "ja wolę czerwone bardziej niż białe".

Wracając jednak do samego Budapesztu. Tym co urzeka w tym mieście jest zdumiewająca ilość winiarni i sklepów z winami. Być w stolicy Węgier i nie odwiedzić jednego z borozo (czyli po polsku winiarni) to jak nie zjeść pizzy lub makaronu będąc we Włoszech lub nie spróbować gofrów i piwa w Brukseli.


Jednak mnie całkowicie urzekła i całkowicie podbiła moje serce winiarnia Tokaji Borozó znajdująca się przy Falk Miksa utca 30. Usytuowana pod stronie Pesztu, niedaleko Parlamentu w pierwszej chwili nie zwraca na siebie w ogóle uwagi. Winiarnia położona jest w zaciemnionej piwniczne. Urzeka swoim old-schoolowym klimatem i wystrojem. Spotkać tu można przede wszystkim mieszkańców Budapesztu, turyści wybierają przede wszystkim modne lokale. Już to jest dla mnie plusem ponieważ lepiej oddaje charakter i klimat tego miejsca.

Znajdują się tutaj dwie sale - jedna przeznaczona dla palących, druga dla niepalących. Wybór nie jest zbyt duży, ale to także przemawia na korzyść. Do wyboru kilka win czerwonych i białych. Na szklanki rozlewane jest czerwone Egri bikavér oraz Tokaj. Skosztować możemy również droższych win gatunkowych (z tego co pamiętaj m.in Tokaj aszú czy Cabernet sauvignon.



Nie jest to restauracja, ale kuchnia przygotowuje małe zakąski do wina. Kanapeczki w stylu włoskiej bruschetty czy pogácsa (węgierskie bułeczki z wytrawnym nadzieniem).

Tym co pasuje do wina będą z pewnością tradycyjne potrawy kuchni węgierskiej. Niestety, tym, co trochę mi przeszkadzało było to, iż w Budapeszcie trudno o restaurację specjalizującą się w kuchni narodowej. Rozumiem, że nastawienia pro-turystyczne jest dominujące, ale jadąc do stolicy Węgier oczekiwałabym czegoś więcej niż gyros czy dania kuchni chińskiej... na szczęście, moje poszukiwania okazały się owocne i udało mi się skosztować zupy gulaszowej (gulyásleves), pörkölt tj. tego co u nas w Polsce nazywa się gulaszem oraz tradncyjnych palacsinta (naleśników).