niedziela, 29 listopada 2015

Freixenet Cava Reserva Brut Nature 2010 - Lidl

Nazwa: Freixenet Cava Reserva Brut Nature 2010
Miejsce pochodzenia: Hiszpania
Rodzaj: białe, wytrawne
Szczep: Macabeo 40%, Parellada 30%, Xarel.lo 30%
Rok produkcji: 2010
Zawartość alkoholu: 12 %
Cena: 29,99 zł
Miejsce zakupu: Lidl
Ocena końcowa: 5/6

Kilka tygodni temu wróciłam z Hiszpanii. Niestety, szara polska rzeczywistość sprawiła, że szybko zaczęłam odczuwać skutki zmiany klimatu. Ratuję się więc jak mogę, by na nowo przenieść się w tamto miejsce - już nie ciałem, lecz mentalnie. Zajadam się więc hiszpańskim chorizo oraz popijam je cavą.... no właśnie... należy pamiętać, że jedna cava drugiej nie równa. Wciąż szukam tej, która w pełni zaspokoi moje oczekiwania i ponownie pozwoli poczuć mi się jak na Półwyspie Iberyjskim.

Kiedy dowiedziałam się, że Lidl w związku ze zbliżającymi się Świętami oraz Sylwestrem wprowadza do swojej oferty kilka nowych win musujących wiedziałam, ze muszę spróbować przynajmniej kilka spośród nieznanych mi wcześniej etykiet. Tym bardziej, że w ofercie tej pojawić się mają nie tylko bąbelki z Szampanii, lecz również m.in. z Katalonii.
 
Freixenet Cava Reserva Brut Nature 2010 odznacza się przyjemną barwą. Określiłabym ją jako delikatnie słomkową z nieznacznymi złotymi refleksami. Bąbelki dość długo utrzymują się w kieliszku.
 A co jeśli nie pojawiają się? - należy za pomocą noża porysować przez chwilę ścianki kieliszka od wewnątrz. Patent ten zaprezentował mi jeden z winiarzy w Hiszpanii. Nie wiem w czym tkwi sekret, ale działa.  :)
Wracając jednak do omawianego wina - w ustach dominują nuty jabłek i aromatów kwiatowych. Smak jest pełny i harmonijny.  Dobra kwasowość i budowa.  Wino to ma dużo świeżości i energii. Poza tym, należy zauważyć iż w tym wypadku mamy do czynienia ze świetną ceną wobec jakości, dlatego polecam to wino wszystkim miłośnikom bąbelków, którzy poszukują tańszych zamienników drogich szampanów :)
Polecam.

wtorek, 17 listopada 2015

Jesienno-zimowa oferta Lidla. Viva la France!



W ubiegły poniedziałek (tj. 16 listopada)  przedstawiciele Lidl Polska, zaprosili mnie do zapoznania się ze swoją najnowszą ofertą win. Choć obecnie w sieci sklepów króluje "tydzień amerykański", to powinniśmy przygotować się, iż niebawem, po raz kolejny, prym wieść będzie La France. Wina z najnowszej oferty określone zostały jako takie, które "idealne pasować będą do spotkań w czasie jesiennych i zimowych wieczorów". Brzmi zachęcająco, choć przyznać muszę, że z uporczywą niecierpliwością czekam, aż zaproponowane zostaną nam w końcu wysokojakościowe wina pochodzące również z innych krajów. Przecież Włochy, Hiszpania czy Portugalia aż proszą się o uhonorowanie i większą uwagę! Wiem, wiem... powiecie mi, że Francja najlepiej się sprzedaje i właśnie tego szuka w Lidlu przeciętny Kowalski. Ja jednak uporczywie twierdzić będę, że jeśli Kowalski nie będzie mieć większej szansy do spróbowania win pochodzących również z innych zakątków świata (choć w tym wypadku ograniczymy się pewnie tylko do Europy), to jego eno-edukacja nie będzie miała szansy na rozwój i ukształtowanie

....i w tym miejscu kończę mój subiektywny wywód i powracam do tematu głównego....

Po raz kolejny ugościła nas restauracja La Maison, mieszcząca się przy ul. Chłodnej 15 w Warszawie. Z najnowszej oferty zaprezentowanych zostało 16 etykiet, w tym 7 białych, 1 różowa oraz 8 czerwonych. Jakie są moje odczucia? Cóż... na samym początku uważam, iż muszę przypomnieć to co powtarzam wszystkim znajomym-laikom niczym mantrę - "Francja" jest stosunkowo trudna do picia. Niejednokrotnie już o tym wspominałam również na tym blogu. Nie łatwo jest trafić na naprawdę dobre francuskie wino w stosunkowo przyjaznej zwykłemu konsumentowi cenie. Znacznie bardziej prawdopodobne, iż jeśli nie znamy danej etykiety i sięgniemy po "coś na chybi traf" to wina w dobrym stosunku jakości do ceny powinniśmy szukać wśród tych, które wyprodukowane zostały w winiarniach znajdujących się gdzieś w tzw. Nowym Świecie lub na Półwyspie Apenińskim.  Ucieszyło mnie zatem, że w czasie degustacji miałam okazję spróbować wina, które kolokwialnie określiłabym jako naprawdę dobre. Ba! Niektóre naprawdę bardzo mi zasmakowały i już w tym momencie jestem w stanie stwierdzić, iż będę chciała sięgnąć po nie w czasie zbliżających się Świat (lub jesienno zimowych spotkań z przyjaciółmi).
 
Nim jednak przejdę do noty degustacyjnej chciałabym nadmienić, iż w grudniu Lidl wprowadzi do swoich sklepów kilka win musujących. Jedna z butelek już na mnie czeka - jej recenzja pojawi się tu w najbliższym czasie. Wracając jednak do oferty win francuskich to szczególnie dobrze ocenić mogę:







  • VIOGNIER, VALLIS QUEYRAS 2014 INDICATION VAUCLUSE PROTEGEE (19,99 zł)
Mój faworyt wśród "białej Francji". Mimo, iż jest to wino wytrawne, to jednak w ustach poczujemy lekką słodycz pochodzącą z owoców. Jego zaletą jest niska kwasowość oraz delikatność. To wino bez wątpienia sprawdzi się jako aperitif w czasie spotkań w gronie osób, które nie przepadają za winami ciężkimi i oleistymi.
  • L'OR MARINE 2014 INDICATION COTES DE GASCOGNE PROTEGEE (19,99 zł)
Lekkie, świeże oraz mineralne. Duży plus przyznaję mu za wyraźny posmak owoców cytrusowych, który w tym wypadku w porównaniu np. z CHABLIS 1-ER CRU, DOMAINE MICHAUT 2014 APELLATION CHABIS 1ER CRU CONTROLEE nie odznaczał się intensywną kwasowością. Bardzo dobre do picia solo jak i do lekkiego posiłku. Szkoda, że zaczyna się okres jesienno-zimowy bo to wino wręcz idealnie wpasowałoby się w konwencje letnich spotkań na świeżym powietrzu.

  • CHATEAUNEUF-DU-PAPE, CUVEE DES FELIBRES, ABEILLE-FABRE 2011 APELLATION CHEATEAUNEUF-DU-PAPE CONTROLEE (89,90 zł)
Nie piszę tego często, ale to wino po prostu mnie urzekło! Krągłe owoce, wyczuwalne taniny i lekki posmak beczki. Po tą etykietę bez wątpienia wybiorę się do Lidla kiedy tylko pojawi się na półkach sklepowych. Cena stosunkowo wysoka, jednak to wino jest jej warte. Może nie będę sięgać po nie przy okazji codziennej konsumpcji, jednak w okresie świątecznym sprawdzi się wręcz idealnie.

  • MELBEC "LES TERRASSES" , COMTES DE LORGERIL 2014 INDICATIOS PAYS D'OC PROTEGEE (19,99 zł)
Kolejne wino o którym mogę pisać niemal w samych superlatywach. Ma to co lubię najbardziej - wyczuwalne czerwone owoce, taniny oraz dobrą strukturę. Do tego, ciesząca oko intensywna rubinowa barwa. Nie dość, że "bello" to jeszcze "buono". Polecam!

Niestety, nie wszystkie wina z najnowszej oferty mogę polecić. Nie przepadam za winami różowymi, jednak moja ostatnia wizyta w jednej z hiszpańskich winiarni ośmieliła mnie trochę do spróbowania CABERNET D'ANJOU DOMAINE DES IRIS 2014 APPELLATION. Tfu! Tfu! To wino kompletnie nie udało się producentowi! Dominuje w nim landrynkowata słodycz. I tylko to tak naprawdę się w nim wyczuwa. Takim winom mówię stanowcze "nie".  Może jednak znajdzie swoich amatorów. Kto wie?

Na szczęście, jest to jednak chyba jedyna porażka najnowszej oferty. Pozostałe - nieopisane w tym poście etykiety - określić mogę jako całkiem przyjemne i z pewnością godne spróbowania. Na pewno będą ku temu okazje, bo zima zbliża się coraz większymi krokami, a zgodnie z zapowiedzią Lidla - ich najnowsze wina doskonale wpiszą się w konwencje przyjemnych wieczornych spotkań :)

Degustowałam na zaproszenie Lidl Polska.

poniedziałek, 16 listopada 2015

Wizyta w winnicy Codorníu (Barcelona, Hiszpania)



Jako, iż jest to blog traktujący o winach i podróżach nie mogłabym nie wspomnieć o moim ostatnim wyjeździe do Hiszpanii, konkretnie zaś do Barcelony. Prócz oglądania wspaniałych budowli i zabytków, których miasto to ma do zaoferowania aż nadto, nie mogłam nie skorzystać z niepowtarzalnej okazji odwiedzenia pobliskiego miasteczka - Sant Sadurní d'Anoia
Zapewne niemal każdy entuzjasta winiarski zdaje sobie sprawę, iż w Katalonii znajduje się wiele regionów, których przemysł bazuje właśnie na produkcji wina. W jednym z nich - w comarca Alt Penedès położone jest właśnie wyżej wspomniane urokliwe miasteczko do jakich należy niewątpliwie Sant Sadurní d'Anoia. Znajduje się ono zaledwie 40 km od Barcelony. Co najważniejsze jego przemysł opiera się głównie na produkcji wina oraz czekolady. Hmm....brzmi iście bajkowo... :)

Wracając jednak do najważniejszego - w mieście tym znajdują się w winnice w których wytwarza się wyłącznie jeden rodzaj wina tj.  musującą Cavę. Sant Sadurní d'Anoia określane jest wręcz światową stolicą tego trunku.

Zagłębiając się  w nazewnictwo to warto wspomnieć, iż nazwa "cava" pochodzi od katalońskiego słowa oznaczającego piwnicę wykorzystywaną do przechowywania wina. Użycie tego terminu nie jest zastrzeżone dla konkretnego regionu, jednak Cava  produkowana jest niemal wyłącznie na terenie Katalonii.

Korzystając z transportu publicznego (z Barcelony w stronę winnicy odjeżdżają 3 różne autobusy - koszt przejazdu to 4 euro), wraz z moimi koleżankami udałam się do Codorníu, by na własne oczy zobaczyć najstarszą i drugą co do wielkości na świecie winiarnię zajmującą się produkcją kluczowego hiszpańskiego wina musującego. Jej właściciele deklarują wręcz, iż to właśnie tamtejsi winiarze, bazując na tradycyjnej metodzie szampańskiej, w 1872 roku wyprodukowali  Cavę jako pierwsi w kraju (i na świecie). Historia samej winnicy sięga natomiast 1551 roku, co czyni ją najstarszą firmą rodzinną na terytorium Hiszpanii.


Co do samej Cavy to do jej produkcji wykorzystuje się tu trzy szczepy regionalne (macabéo, xarel·lo, parellada) oraz dwa szczepy międzynarodowe (chardonnay oraz pinot noir). W ramach biletu wstępu do winnicy z przewodnikiem (koszt zwiedzania + degustacja = 9 euro) miałam okazję spróbować dwie etykiety, które produkowane są głównie na eksport, ponieważ doskonale wpasowują się  w gusta międzynarodowych konsumentów tj. nieco słodszą w smaku Cuvee Barcelona 1872 Rose oraz Gran Codorníu Gran Reserva Chardonnay. Niestety nie zostałam wówczas poczęstowana żadnym winem bazującym na szczepach miejscowych :(
(zostało to jednak przeze mnie nadrobione nieco później, w czasie wizyty w znajdującym się na terenie winnicy winebarze).

W czasie małej wycieczki po składzie win dowiedziałam się, iż rodowici Katalończycy sięgają tradycyjnie  po wino musujące produkowane z miejscowych winogron. Wybierają również warianty znacznie bardziej cierpkie i wytrawne w smaku, niż te które produkowane są na pozostałe regiony Hiszpanii oraz z myślą o eksporcie. W czasie mojej wizyty miałam okazję spróbować dwóch innych wariantów Cavy produkowanych w Codorniu. Były to: Codorníu Clásico oraz Codorníu Ecology. (cena za kieliszek w winebarze to ok 2-3 euro). Oba warianty gorąco polecam wszystkim fanom tego hiszpańskiego wina musującego. Szczególnie jeśli preferują bardziej wytrawne bąbelki :)




Tym którym nie po drodze jest obecnie wizyta w Katalonii pocieszam, ponieważ wina pochodzące z tej winnicy zakupić można również w Polsce.